czwartek, 5 marca 2015

Przypominajki - Droga do obozu drugiego pod Manaslu

Szerpowie idą poprowadzić drogę z trójki do czwórki. Idą równym tempem nie okazując zmęczenia. Słychać ich z daleka, na przemian opowiadają sobie jakieś historyjki. Nie rozumiem co mówią, obstawiam że opowiadają sobie kawały. Domyślam się po salwie śmiechu jaka wybucha po każdej zakończonej opowiastce.
Zdjęcie robię ze szczytu wysuniętego seraka. Wracam na dół. Kilka godzin wcześniej byłem w tym samym miejscu i wcale nie było mi do śmiechu. Na samą myśl o tej wąskiej ścieżce pod serakami z jednej strony i przepaścią po drugiej robiło mi się słabo.
Miałem wrażenie że odgłos mojego serca walącego teraz jak oszalałe wywoła naruszenie tej majestatycznej, i bardzo kruchej za razem konstrukcji. Sugestia poklepującego mnie Andrzeja, że w tym miejscu powinniśmy się sprężyć też nie dodała mi otuchy.
Pomyślałem sobie wtedy " ... no jasne łatwo powiedzieć, ty idziesz bić rekord a ja walczę tutaj o każdy krok ". Jakoś się udało, rzeczywiście się sprężyłem i po momencie byłem już w jak mi się wtedy wydawało bezpiecznym miejscu. To właśnie punkt z którego zrobiłem to zdjęcie. To jednocześnie najwyżej wysunięty punkt do jakiego dotarłem podczas tej wyprawy.
Tak więc wracam na dół, cały szczęśliwy, dumnie i honorowo docieram do miejsca w którym szerpowie zrobili sobie właśnie krótką przerwę. Wtedy właśnie dostrzegam że ci oto panowie z radością i bez oznak najmniejszego zmęczenia niosą z sobą po dwa plecaki. I tak jakoś szybko z dumnego i honorowego kroku przeszedłem w klasyczne Kinowe człapkanie ... 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz